.

.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Jedna z moich Miłości

Ponieważ za niedługo moje życie będzie się toczyć wokół innej, nowej, jeszcze mi nieznanej Miłości opiszę dziś moją obecną Miłość.
Miłość ta ma 4 łapy, jest czarna, włochata i bardzo całuśna ;)
Jak zapewne niektóre z Was pamiętają z poprzedniego bloga rok 2011 nie był dla mnie, mojej rodziny łatwym rokiem. Najpierw śmierć Babci, a potem nagła choroba naszego ówczesnego psiaka i niestety przymusowe uśpienie Suni... A że ja całe życie mam psa, nie potrafiłam żyć w pustce... Dość szybko zaczęłam szukać nowego Przyjaciela. Przyznam udało mi się dość szybko. W Święta Bożego Narodzenia - Hera była już ze mną :)





Zakochałam się w tym pysiu od pierwszego spojrzenia :) Początkowo mieszkała jeszcze ze mną i rodzicami i jej siostrą Heidi. Ale w czerwcu 2012 roku przeprowadziła się wraz ze mną do Naszego nowego lokum. Stworzyliśmy razem z Mężem i Herką małą rodzinkę :) Na początku nie było łatwo bo mały uparciuch nie chciał oduczyć się sikać w domu, a Mąż musiał nauczyć się żyć w mieszkaniu z psem. Czasem byłam bezsilna. Ale na szczęście wszystko poszło w dobrą stronę. Teraz ta Malutka kuleczka jest nieco większa :P Bardziej włochata :D


Ale wciąż jest moją Miłością. Nie pozwoliłabym nikomu jej skrzywdzić. To jest moje oczko w głowie. Kocham Ją do szaleństwa i wiem, że Ona mnie też. Czasem, aż do przesady łazi za mną krok w krok - nawet do ubikacji :P Jestem śledzona i obserwowana w każdej sekundzie mojego domowego życia :D Kocham spacery z Nią. Jest radosna. W zimie grzeje moje zmarznięte stopy, w lecie dogrzewa jeszcze bardziej :P Pociesza, rozbawia... jest moim Promykiem :) Uwielbiam Jej bystre,czarne ślepka... Jest mega całuśna... aż do przesady :D Zawsze wita Nas w progu drzwi i nie pozwala usiąść póki się z Nią nie przywitamy. Lubi podróżować autem i obserwować co się dzieje za jego szybami :) Uwielbiam też jej zapach ;) Wiem, że bez Niej Nasze życie byłoby puste i jakieś takie smutniejsze. Ona jest taką Naszą wartością dodaną :)
Z siostrą swoją zaś uwielbia szaleć i bawić się do upadłego. Czasem jak tak na nie patrze to widzę te dwa małe szczeniaki :) Choć są już sporymi klockami :P

Tak chciałam się z Wami podzielić moja Małą Miłością. Która mam nadzieję dobrze zareaguje na nowego mieszkańca, który już wkrótce pojawi się w Naszym świecie :) Ale wiem jedno... będę się starała z całych sił nie zaniedbać mojego Sierściucha :) Bo nie chcę by wraz z narodzinami Córki odeszła Ona w kąt jak niepotrzebna rzecz. Wiem, że złamało by Jej to serce... i moje też...
Żegnam Was z ogromną ulgą z powodu o wiele lepszej pogody i temperatury :)

7 komentarzy:

  1. Ja się zakocham od pierwszego wejrzenia! Cudowne oczka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa jest cudna :):) A jak była szczeniaczkiem to taka słodka mała kuleczka :)
    Mam nadzieję, że dobrze przyjmie nowego lokatora w domu :) choć pewnie na początku będzie trochę zazdrosna

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny jest! Wygląda jak taki miś:).
    Pozdrawiam cieplutko!
    www.sercabiciem.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Tak czasem jak mały niedźwiadek wygląda :)
      Dziękuję za odwiedziny ;)

      Usuń
  4. Czytając Twojego posta zaczęłam rozumieć, jak bardzo można pokochać takiego czworonoga :) Mam sporo znajomych, którzy mają u siebie takie pieszczoszki kochane, ale jakoś nigdy nie kumałam, jak można szaleć za takim psiakiem.

    Po tych moich słowach, to pewnie domyślasz się, że ja nigdy psa nie miałam. To prawda. I przyznam się, że mnie do psów nie ciągnie, a tych większych to po prostu się boje. Ale to jest kwestia tego, że od dziecka wszystkie psy, jakie poznawałam, to były takie ujadacze przy płocie, albo uwiązane do budy lub zamknięte w klatkach i szczekające na wszystko, co się rusza. Generalnie wszystkie były skategoryzowane jako niebezpieczne, które mogą mnie zaatakować i ugryźć. Nie pamiętam, abym w dzieciństwie u kogoś poznała pasa, którego można było spokojnie pogłaskać, który lizał po rączce, się tulił itd. Poza tym dwa razy zostałam zaatakowana przez psa, raz przez rottweilera a raz przez owczarka collie. I choć największego stracha miałam podczas tego pierwszego, to akurat to drugie zdarzenie wpłynęło na mnie najbardziej, bo ten owczarek stał spokojnie przy nodze swej pani, na smyczy, ta rozmawiała sobie ze znajomą, a jak znalazłam się na ich wysokości to ten pies się nagle zerwał i na mnie rzucił i ugryzł mnie w ramie. Na szczęście była zima, miałam grubą kurtkę i nic mi się nie stało. Ale od tamtego dnia przestałam ufać psom, nawet spokojnym, grzecznych przy swych właścicielach...

    Jedynie łatwo mi jest w kontaktach z takimi mniejszymi pieszczoszkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to jak poznasz kiedyś Herę to odczarujesz się i pokochasz pieski... Ona by mogła zjeść z miłości... a właściwie zalizać na śmierć :D
      Mnie też kiedyś ugryzł obcy pies... ale puściłam to w niepamięć, choć przez pewien czas bałam się tej jednej konkretnej rasy ;)

      Usuń
  5. Śliczna :) Myślę, że jeśli będziecie czuwać nad dzieciakiem i psem, żeby sobie krzywdy nie robili to będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń