.

.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

O Małżeństwie mym słów kilka :)

Jestem Żoną swojego Męża już lekko ponad trzy lata, znamy się dłużej.
Poznaliśmy się w 2008 roku, w naszej w tedy wspólnej pracy :) Praca miła, przyjemna, typowo studencka - w sieci kin :) Przyszły Mąż ponoć się zakochał, trochę się zbierał... gdy się zebrał ja odrzuciłam zaloty (był ktoś inny). Ale Chłopak się nie poddawał, za jakiś czas znów spróbował. Próba zwieńczona sukcesem :D
I tak od grudnia 2008 zostaliśmy parą. Poznawaliśmy się, pokochaliśmy się i tak doszło do ślubu w czerwcu 2012 roku :) Muszę nieskromnie powiedzieć, że piękny był to dzień :P
Od tego dnia zamieszkaliśmy razem. Tak! jesteśmy jedna z niewielu par (które znam), która zamieszkała razem dopiero po ślubie. Wiadomo były nocowania u siebie, wspólne weekendy itp. Ale muszę powiedzieć, że dzięki temu jakoś bardziej odczułam zmianę mojego stanu cywilnego. Bardziej poczułam, że stałam się Żoną :D Doceniam za to Moją Mamę, która mówiła, że tak właśnie będzie... nie myliła się :) (Swoją drogą wiem, że chciała mnie też dla siebie jak najdłużej zatrzymać, ale to pomińmy :P )
Małżeństwo moje mogę nazwać zgodnym, choć nie idealnym... z resztą uważam, że nie ma takich... :)
Kochamy się szalenie, wspieramy, czasem posprzeczamy. Ale nie ma u nas cichych dni, latających talerzy... Przyznam, że w nerwach dwa razy wyszłam z domu by Go nie udusić :P
Mimo, iż ja jestem bardziej towarzyska, rozrywkowa i można powiedzieć, że czasem nawet zadziorna... to prowodyrem naszych sprzeczek zazwyczaj jest On :) Co wiele osób dziwi, ale cóż taka prawda :) Jest kochany, ale jak coś Go wkurzy to chodzi jak burza :P Ja zawsze staram się załagodzić to jakimś żarcikiem, bądź zagłaskać Go... no ale cóż nawet mi czasem już puszczą nerwy. Na szczęście zdarza się to bardzo, bardzo rzadko :D
(A natchnęło mnie na tą notkę bo jedni nasi znajomi mają ponoć kryzys już chyba trzeci miesiąc... I ja jakoś pojąć tego nie mogę... )
Jasne, że ja również mam wady (żeby nie było), które doprowadzają Męża do szału :P  Czasem jestem za leniwa (mogłabym coś więcej porobić), czasem zbytnio bagatelizuje pewne sprawy (ale to po to by być zdrowszą i nie przejmować się tak wszystkim). Ale suma summarum wydaje mi się, że jesteśmy dobrym i kochającym Małżeństwem. I mam ogromną nadzieję, że stworzymy Naszemu Maleństwo dobry, ciepły i kochający dom. Nie wyobrażam sobie innego Taty dla mojego Maleństwa. I choć wiem i widzę jak Mąż jest przerażony, jak się martwi i czasem denerwuje. To wiem, jestem przekonana, że będzie MEGA Tatą i będzie kochał swoją Córeczkę ponad wszystko. ;)
I od razu zastrzegam... nie mamy cukierkowego życia i nie rzygamy tęczą i  nie jest to jedna wielka bajka... Nie raz mam ochotę udusić tego mojego Mruka i Pesymistę, On myślę mnie nie raz też :) Mamy mnóstwo problemów, kłopotów i spraw, które chcielibyśmy rozwiązać, pozałatwiać... ale życie jest życiem. Mamy siebie, jesteśmy zdrowi i na prawdę się kochamy, co dla mnie jest najważniejsze ;)

Badanie USG wyszło dobrze. Maleństwo waży koło 1,4 kg i jest to już 30tc.
Lekarz co prawda mruk i niewiele się dowiedziałam, z czego nie jestem zbyt zadowolona bo moje inne badania USG były ZUPEŁNIE inne  ... no ale cóż bywa i tak. Ważne, że Córcia dobrze się rozwija i wciąż pozostaje Dziewczynką :D
Rodziców nie ma dopiero tydzień, a ja już szalenie za nimi tęsknie...
No i te upały.. ehhh może gdybym nie była w ciąży to bym się z nich bardziej cieszyła. Pewnie siedziałabym w pracy w klimatyzowanym biurze, obecnie z Hindusami przekazując im naszą bezcenną wiedzę. Poszłabym na basen albo nad wodę... A tak to muszę zadowolić się wiatrakiem :P

16 komentarzy:

  1. Wiadomo, co się najczęściej dzieje z rzygającymi tęczą związkami... rzygają ze zgoła innych powodów i to nie ciążowych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę w idealne związki, kłótnie, drobne konflikty, gorsze dni są normalne :) I na tym polega urok życia, że jak znajdzie fajną osobę do pary to te gorsze dni łatwiej znieść:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie nie ma idealnych par, są tylko na pokaz...
      I ja wierzę, że każdy ma swoją przysłowiową połówkę :D :)

      Usuń
  3. Ale się wzruszyłam... :)
    Bo prawie, jakbym czytała o mnie i Moim, bo też się poznaliśmy w 2008, też od grudnia byliśmy już parą, a ślub braliśmy w 2012, tylko, że we wrześniu ;)

    Wojny czasami są nieziemskie, drzwi trzaskają, przedmioty latają... ale mimo tego to miłość jest wielka :)

    Wydaje mi się, że w związkach, gdzie nie ma wielkiego uczucia, gdzie aż tak bardzo nie zależy, to tam nie ma kłótni. Jest tak po prostu... letnio, ani ziębi, ani grzeje.

    Poza tym prawda jest taka, że to w tych kłótniach ludzie się najbardziej siebie poznają, uczą się siebie nawzajem, docierają. Z resztą w związkach to kłócić też nauczyć się trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie, że mamy tyle wspólnego :D
      Miłość jest najważniejsza :D
      Dokładnie w kłótniach poznajemy siebie, czasem nawet i jeszcze mocniej się zakochujemy :) Ja czasem nawet lubię jak się złości - jest taki uroczy wtedy :D :P

      Usuń
  4. To cudowne, że tak pięknie piszesz o waszym małżeństwie :) Już po tym co piszesz i jak piszesz, widać, że łączy was wielkie uczucie.
    Ludzie są różni ale sztuką jest mimo tej inności dogadywać się ze sobą.
    Trzymam kciuki za kolejne tak udane wspólnie spędzone lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ty też zawsze pięknie piszesz o swoich uczuciach :) I mam nadzieję, że Twoje Małżeństwo będzie przepiękne :)

      Usuń
  5. Najwazniejsze zdrowie no i ze córa Wam ladnie rośnie w brzuszku;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo mój wczorajszy komentarz przepadł :/
    Napiszę jeszcze raz... Jak widzę mamy wiele wspólnego ;) z Małże znamy się od 2008 ślub był 8.2012... w małżeństwie mamy podobnie z jedną różnicą, mamy synka ;) który dlugo na usg był dziewczynką :P
    Cieszę się że z Córcią dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, ale fajnie - widać lata 2008 i 2012 były najlepsze :P .
      Oj na trzech USG wychodziło, że dziewczynka więc mam nadzieję, że już tak pozostanie bo już zwyczajnie się przyzwyczaiłam :P i Mąż też :P

      Usuń
  7. Jak dobrze czytać, że jesteście normalnym, szanującym się i wspierającym małżeństwem :) Tym bardziej, że wielu ludzi nie rozumie, że w życiu razem nie ma tylko pięknych i kolorowych dni, że są i te gorsze, i że wtedy trzeba ze sobą po prostu i zwyczajnie rozmawiać. Wiesz, czasem chowam focha do kieszeni i sama zaczynam rozmowę, bo przecież o to chodzi aby w tej drugiej osobie odnaleźć nie tylko kochanka ale również i partnera i przyjaciela. A Wy już to potraficie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Czasem lepiej schować focha, niż potęgować i tak napiętą sytuacje :)
      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  8. Wiadomo, nie ma nigdy tak, że jest cukierkowo, coś o tym wiem ;) ja z kolei z M. jesteśmy bardzo nerwową parą, bardzo często się na siebie denerwujemy bo mamy takie same dominujące i nerwowe charaktery, ale pewne jest jedno - bez tych sprzeczek i bez siebie nawzajem życie nie miałoby sensu ;))) no proszę, tu też sporo przegapiłam, już 30 tydzień ciąży... więc kiedy ja tu ostatnio byłam??!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nic nie szkodzi są rzeczy ważniejsze niż blogowy świat ;) Tak jak była Twoje obrona ;)
      Czy się para kłóci częściej czy rzadziej nie ma znaczenia, ważne by potrafiła dojść do consensusu :)

      Usuń