Wszystko poszło pięknie i gładko.
Gwiazda spisała się na medal. Serio, aż sama byłam w szoku :D
W kościele spała w wózeczku, aż do momentu samego chrztu :) Potem też kimała, aż do zdjęć w kościele :) Potem szybko do domku, w fotelik i na obiadek.
Tam Córa zabawiała gości, ucięła sobie drzemkę :) i znów dzielnie zniosła całą sesję zdjęciową... Serio... z rąk do rąk a ta taki banan na buzi że ło ho ho ho :D
Potem jeszcze na kieliszka do nas :) Było wesoło, miło i przede wszystkim rodzinnie :)
Tydzień później czyli w ten weekend (w sobotę) byliśmy na wycieczce, w odwiedzinach.
Cudny dzień... czas zleciał jak z bicza strzelił. Byłam tak szczęśliwa, że serio nic, ale to nic nie mogło mi humoru popsuć. Wróciliśmy tacy szczęśliwi i uśmiechnięci... Ja chcę więcej takich spotkań!!!
W niedzielę zaś zrobiliśmy sobie spacer po Rynku, potem na Wawel :D
Oprócz tego gdzieś tam w tygodniu spacer nad Wisłą... Jakieś zakupy.
Korzystamy z pogody ile wlezie :)
Kupiliśmy Małej puzzle piankowe ze Smyka. Super sprawa :D
Jeszcze kilkanaście dni i mój wielki dzień. Szykuję mała imprezkę. Sprzedamy Małą na jakieś 2-3 h do Dziadków, a potem i Kruszyna będzie bawić się na 30stce Mamusi :P
Ehhh niech już wiosna zagości tak pełną gębą :D