.

.

niedziela, 29 maja 2016

Mamy już 7 miesięcy

Wczoraj skończyłyśmy 7 miesięcy...
Serio każdy miesiąc jest niezwykły i czerpię z niego ile się da.
Kocham tą moją Małą Księżniczkę...
Mamy już dwie dolne jedyneczki i chyba idą kolejne ząbki bo dziś taka Maruda się włączyła i ślinotok ogromniasty :)
Malutka pięknie je. Kaszki Jej chyba najlepiej smakują :) No i cycoholiczka z Niej niesamowita :P
Dnie spędzamy intensywnie :) Spacery, wyjazdy gdzie się da.
Malutka wędruje wszędzie, w sekundę potrafi zmienić pozycję i miejsce przebywania :P Powoli zaczyna raczkować. Tzn to jeszcze jest bardziej takie pełzanie, ale czasem podniesie bioderka. Siedzieć sama jeszcze nie siada. Gada po swojemu... "mama" czy "tata" jeszcze nie zawitało w Jej usteczkach :) Wciąż cierpliwie czekamy :P Chwyta wszystko, rzuca zabawkami, łapie w obie rączki i uderza o siebie. Reaguje też już na swoje imię :)
Jak kiedyś kupki były raz na tydzień tak teraz mamy ze dwie dziennie :) Rozhulała się Dziewczyna :P

"Nowy" samochód spisuje się. Wygoda jest i komfort jazdy nieziemski w porównaniu z poprzednim autkiem :P

Krótkie podsumowanie bo jakoś nie mam weny :)
Ściskam :*

wtorek, 17 maja 2016

Pierwszy ząbek

Moja Mała Księżniczka ma już pierwszy ząbek.
Lewa dolna jedyneczka :D
Kilka dni temu siedząc sobie u Rodziców, po wypiciu herbatki, dałam jakże ciekawy i kolorowy kubeczek w posiadanie moich Małych Rączek (łooo ale długie zdanie wyszło :P ) Oczywiście kubeczek od razu powędrował pomiędzy Najsłodsze usteczka :D I nagle naszym uszom objawia się przedziwny dźwięk :) Z początku myślałam, że Pierworodna uderza guziczkami od sweterka o tenże kubeczek. Ale NIE!!! Toż to malutki, ledwo bo ledwo wystający zębulek :D
I tu z jednej strony ogromna radość, a z drugiej żal... żal, że już niedługo nie będzie już tych słodkich bezzębnych uśmieszków... Ehhh Taki los Mamy... ten uciekający czas i ciągłe - choć wiadomo cudowne, ale jednak - zmiany...
Z innych nowinek mam już za sobą mój "pierwszy okres"... No a właściwie nie mam za sobą, bo właśnie dziś do mnie zawitał :/ Także tego... koniec wolności :( ;(
Z innych informacji ... sprzedaliśmy nasz ukochany samochód. Z ciężkim sercem i żalem, ale nadszedł jego czas. Oj wiele przygód, podróży dużych i małych z nim przeszliśmy... Ale niestety trzy-drzwiowy samochód w mieście z dzieckiem nie jest za wygodny. Tym też sposobem pozbywamy się naszych oszczędności kupując nowy-używany samochód... Ehhhh Człowiek ciuła te pieniążki a potem jeden zakup i konto puste :(
O nowym mieszkanku możemy póki co pomarzyć, bo na wkład własny kasy brak. I cóż, że nie zarabiamy jakoś tragicznie i jesteśmy w miarę oszczędni... Realia nie są takie jakby się chciało... No ale nie narzekajmy... mamy siebie, kochamy się, jesteśmy zdrowi...
Pozdrawiamy, ściskamy i czekamy na wiosnę z prawdziwego zdarzenia...

niedziela, 8 maja 2016

Majowo :)

O rany! Ale mi ten ostatni czas zleciał. Serio. Tak się zbierałam do podsumowania tutaj naszego pół roczku, że się nie zebrałam.
W skrócie ten miesiąc nie był jakoś przełomowy. Córcia doskonali swoje umiejętności. Oprócz tego :
-już na dobre obraca się w obie strony,
-podnosi bioderka kiedy leży na brzuszku
-obraca się wokół własnej osi
-niesamowicie interesuje się naszymi twarzami
-interesują ją wszystkie zabawki, a najfajniej zrzuca się je na ziemię :D
-"mówi" bla bla, ba ba, mmma maaa, ble ble, tttta taaa itp.

Na śniadanko dostaje bezmleczne kaszki plus musy owocowe. Muszę przyznać , że wcina je aż uszy Jej się trzęsą. Buziuchnę otwiera aż się miło patrzy.
Z obiadkami bywa różnie - Córa ma chyba wysublimowany gust bo nie wszystko Jej smakuje. A chyba najgorszym złem był królik no i ziemniaki z cukinią! A tak to zjada raczej ładnie prawie wszystko co Jej dam ;) (wprowadzam także gluten - w postaci kaszki glutenowej. Póki co w ilości jedna mała łyżeczka do obiadku).
Ale nadal, wciąż (ku uciesze Mamusi) numerem jeden jest cycuś :D

Weekend majowy spędziliśmy u Teściów. Było miło, ale z okazji dużej ilości wrażeń Mała jadła jako tako. Ale oprócz tego nie mogłam na Pierworodną narzekać :) Była grzeczna, uśmiechnięta...podróż też minęła bez żadnych perturbacji ;)

No i na koniec... Moje drogie jestem już pełnoprawną 30! Czy to mnie jakoś przeraża? Chyba nie - bo prawda jest taka, że się na tyle nie czuję. Więc metryka metryką... a ja wciąż jestem gorrrącą  21 :P
Z tej okazji zorganizowałam małą imprezkę.... Córeczkę moją jedyną sprzedałam wieczorem Dziadkom. Wszyscy goście się śmiali ze mnie, że chyba straszliwie się cieszę na tą trzydziechę - a ja z bananem na ustach - "Nie z 30 się cieszę, a z tego, że jest impreza, jesteście Wy i sprzedałam dziecko Rodzicom :D" (wiem, wiem - wyrodna ze mnie Matka :D).
Mój Mąż najwspanialszy zorganizował mi oto taki tort ;)


Chyba nie muszę mówić, że oprócz tego, że wyglądał REWELACYJNIE to smakował NIEZIEMSKO :D
Aż żal było go kroić ;) Ale cóż właśnie po to był zamówiony ;P
Impreza udana... Jednak kiedy Dziadki oddały w końcu Wnusię koło 23 to poczułam jak mi Jej brakowało, jak mimo wszystko za Nią tęskniłam!!!!! Padłam spać jak mucha :)
Ogólnie Maj zaczął się mega przyjemnie i pozytywnie... Oby tak dalej :)