.

.

niedziela, 28 lutego 2016

Mamy już cztery miesiące

Jak ciężko mi uwierzyć, że to już tyle czasu minęło od tego pamiętnego dnia... Jeszcze dwa miesiące (które pewnie zlecą jak z bicz strzelił) i będziemy mieć pół roku!!! MATKO!
Wydaje mi się, że przez ten miesiąc wiele się nie zmieniło w poczynaniach Córy.
Do tej pory byłam spokojna, ale sama nie wiem czy się zaczynać martwić, że Dziecię moje nie obraca się jeszcze z brzuszka na plecki lub na odwrót...
Chichra się jak szalona. Ostatnio tak jak rozbawiło słowo "pasja", że nie mogła się przestać śmiać...
Wciąż "szuka ząbków"... Rączka w buzi prawie non-stop :P Ale! Tutaj mamy mały sukces... przekonała się do smoczka... Tzn nie tak, żeby go kochać szalenie, ale pociumka go i nawet z nim szybciej usypia. Ostatnio kładąc Ją spać do łóżeczka chciałam dać smoczka, żeby nie marudziła. Ale skutecznie go wypluwała. Po dwóch próbach nie chciałam Jej zmuszać i tak został obok Jej buzi. Poszliśmy się z Mędziem kąpać :P Chwila relaxu raz w tygodniu się należy. Wracam do pokoju, a Cudo moje śpi ze smoczkiem w buzi. Pytam Lubego czy Jej go wsadził, On na to, że niet... Musiała sobie Skubana jakoś sama wsadzić :D
Ogólnie Mała jest mała jak na swój wiek... Ma ledwo 61-62 cm i waży... no teraz pewnie z 6 kilo, może ciut więcej. Jak Ją ważyliśmy półtora tygodnia temu miała 5900...
Pięknie trzyma główkę leżąc na brzuszku :) Gada po swojemu jak Szalona ;) Grzechotkę trzyma ładnie w rączkach. Czasem sama nawet weźmie, bez podawania Jej. Potrząsa nią, wkłada do buzi :P
Bacznie obserwuje co się wokół Niej dzieje, wodzi wzrokiem za osobami. Na Mamę i Tatę reaguje ZAWSZE uśmiechem, no czasem poważną miną. Na "obcych" różnie... czasem popłacze, ale z reguły jednak nieśmiały uśmiech maluje się na buzi ;)
Powoli normują nam się pory drzemek i karmień. Ja sama nie jestem jakoś systematyczna, więc bardziej dostosowuje się bo Małej. Coraz częściej lubi być noszona na rękach... ale na szczęście po odłożeniu nie rzuca się w płacz. Kocha być w chuście :) Lubi też usypiać w wózku :P
Przez kilka dni mieliśmy mały hardcore. Mała spokojna była tylko na rękach, nie miała za bardzo apetytu i problemy ze spaniem. Sama nie wiem czy wierzę w te skoki rozwojowe, ale niby pasowało to do czasu w jakim może się on pojawić... więc może to był jakiś skok, choć wcale nie zauważyłam u Pierworodnej jakichś specjalnie nowych umiejętności.
Ogólnie to chyba wszystko. Nie chcę Jej też za bardzo chwalić, żeby się przypadkiem nie zepsuła :P
Ściskam w tą ładną niedzielę :) Buziaki ;)

czwartek, 18 lutego 2016

Rok temu

Ehhh ten wpis miał powstać wczoraj, ale miałam ciężki, zły - ogólnie słaby dzień... Więc jest dziś, ale jakby z wczorajszą data ;)

Dokładnie rok temu zobaczyłam te magiczne dwie kreseczki. Mimo iż pragnęłam Cie tak bardzo, poczułam strach, przeogromny strach. Strach przed tym co nowe. Egoistyczny strach, że teraz wszystko się zmieni - ze cale wygodne życie odejdzie w zapomnienie. Strach by wszystko było dobrze. Z czasem strach zamienił się w radość i oczekiwanie. Teraz jesteś ze mną. Moja miłość. Moja nieśmiertelność. Jesteś moim sercem i już nie umiem i nie potrafię wyobrazić sobie życia bez Ciebie...Bo przecież bez serca nie da się żyć. Kocham 💕

czwartek, 11 lutego 2016

Luty

O rany! Troszkę mnie nie było :)
Co się u nas dzieje... Jak jest piękna pogoda to oczywiście zaliczamy spacerki. Zaliczyliśmy już drugie szczepienie. Jeszcze jedno i dopiero następne po roczku. Stres dla mnie przed szczepieniem był nieziemski. Ale na szczęście przeszło bez większych problemów. I dziękuję Bogu a to!!!
Powoli zastanawiamy się nad chrzcinami. Szukamy miejsca, bo choć rodziny nie mamy jakiejś wielkiej, to niestety wszyscy, którzy będą zaproszeni u nas w mieszkaniu się nie zmieszczą.
I temat typowo dziecięcy czyli kupki. Jak Mała ładnie robiła kupki co 3-4 dni tak teraz coś ją blokuje. Po 7 dniach daje Jej czopki. Ale nie chcę przesadzać. Nie chce jej rozleniwić tego wszystkiego. Jem jabłka, próbowałam (za zgodą pediatry) dać Jej jabłuszko ze słoiczka, ale nie chciała. Próbuje dać Jej rumianek - nie chce pić. No i taką bidę mam :( Serio to mój największy problem. Gdyby nie to, to wszystko byłoby idealnie.
W sumie dni są do siebie podobne. Czasem ktoś nas odwiedzi, posiedzi, popodziwia Córcie :P
Ogólnie mogę rzec, że u nas nuda jak nic.
Choć dla mnie ta nuda jest niezwykła, niesamowita i wyjątkowa.
I pomimo trudniejszych dni i chwil jestem nieziemsko szczęśliwa ;)