Dobrze, że wiosna już za oknem... bo póki co u mnie jeszcze nie zagościła. Wiem, wiem, że się powtarzam, ale czekam - z niecierpliwością - na dzień kiedy zacznę czuć się normalnie, dobrze. Jestem już do potęgi entej wykończona tym złym samopoczuciem... Już dwa miesiące to się ciągnie... Chcę się już obudzić z tego małego ciążowego koszmaru... Móc cieszyć się Maleństwem, wiosną za oknem i wolnym od pracy... Mam nadzieję, ze to już kwestia dni...
Szykujemy z Mężem małe rewolucje na balkonie... Już się nie mogę doczekać finalnego efektu :D Bo coś czuję, że będzie nieziemski :D
Byliśmy z Mężem ostatnio na badaniach bo coś Mu dolega. Okazało się, że Bidul jest uczulony na kurz i to tak dość mocno... Dobrze, że ostatnio kupiliśmy odkurzacz wodny i kurz zbiera się w zbiorniku, a nie wędruje z powrotem do pokoju ;)
Poza tym przed Nami dwa wesela ;) a mnie czeka jeden panieński ;) bo na drugi raczej się nie wybiorę.
Ostatnio też wpadłam do pracy w odwiedziny. Ohhh jak dziwnie było być w biurze po takim czasie. Sentyment mi się włączył i taka mała tęsknota... Ale z drugiej strony, nie dałabym rady pracować, skupić się z takim samopoczuciem (nad czym ubolewam - bo myślałam, że popracuje spokojnie do trzeciego miesiąca :( )
No nic... koniec z marudzeniem.
Pozdrawiam i ściskam słonecznie ;)
:) u nas też rewolucja na balkonie się szykuje :-)
OdpowiedzUsuńJuż coraz bliżej radości, a wiosna piękna się zrobiła:))
Mam nadzieję, że pochwalisz się końcowym efektem balkonu...? :)
OdpowiedzUsuńJak tylko będzie wszystko zrobione. Póki co prace ruszyły :) Jeszcze troszkę przed Nami :)
UsuńU mnie wiosna wpadła na dwa dni i wypadła.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że te dolegliwości znikną szybciutko ;)