.

.

wtorek, 30 czerwca 2015

Dziękuję

Myślę, że nic nie odda lepiej moich uczuć do Ciebie, jak piosenka/wiersz, do którego tańczyliśmy równe 3 lata temu <3

"Dziękuję za Miłość,
za Twoje kochanie,
za wszystko co było
i co nas zastanie.

Dziękuję za Ciebie,
że chciałaś się zjawić,
w szukaniu tak trzeba,
na los się obrazić.
 
Dziękuję za Miłość,
za szansę Kochanie,
gdyby Cię nie było,
nie byłoby wcale.

Dziękuję za Miłość,
z daleka i blisko,
gdyby Cię nie było,
zniknęło by wszystko.
 
Dziękuję za Miłość,
gdy obok ją czuję,
gdy jest tyle warta,
choć tak ją traktuję.

Przepływa przez palce
lub chowa się w bramie,
czasami nie widzę,
gdy przy mnie przystanie.

Dziękuję za Miłość,
za szansę Kochanie,
gdyby Cię nie było,
nie byłoby wcale.

Dziękuje za Miłość,
z daleka i blisko,
gdyby Cię nie było,
zniknęło by wszystko."


poniedziałek, 29 czerwca 2015

Dziwne obawy

Nie wiem czy to jest normalne czy nie, czy każda przyszła mama ma takie obawy...
Może jest to egoistyczne, może nienormalne... sama nie wiem...
Oczywiście bardzo, bardzo się cieszę, że jestem w ciąży, że będę miała Córeczkę...
Ale od kilku dni chodzi za mną taki lęk - sama nie wiem jak to nazwać- taki strach przed tym co będzie... Jak zmieni się moje, Nasze życie... Już nie będzie takich leniwych dni i wieczorów, nie będzie spontanicznych wyjść, wyjazdów i spacerów, no i pewnie spokojnie przespanych nocy. Już nic nie będzie takie samo. I podejrzewam, że i My się zmienimy... Może dorośniemy, może zgłupiejemy... To takie przerażające... Wielokrotnie myślałam o tym już na etapie planowania ciąży, ale w tedy odkładałam tę myśl "bo przecież jeszcze Nas to nie dotyczy"... no ale teraz dotyczy!
Oprócz tego oczywiście standardowe myśli typu czy dam radę, czy będę dobrą mamą, czy Mendziu da radę, czy nie będą Mu puszczać nerwy... Jak się odnajdziemy w tej nowej sytuacji?

Z rzeczy bardziej przyziemnych w sobotę byliśmy na dniu otwartym w Szpitalu, w którym chcę rodzić. A w niedzielę wybraliśmy się do Lanckorony na Zlot samochodów zabytkowych. Mendziu fascynuje się takimi rzeczami więc jak tylko znajdzie info o takich iwentach - my tam jesteśmy :P
Oto parę fotek ;)






Zaczynamy już 23 tc. Jest dobrze póki co :)

Ściskam i pozdrawiam :)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Po sympozjum

Ten weekend a dokładnie sobota była dość intensywna.
Rano wybraliśmy się na sympozjum "Bezpieczny poród" , które organizował szpital, w którym chcę rodzić ;) Dowiedzieliśmy się paru rzeczy, w niektórych kwestiach się uspokoiłam, inne mnie przeraziły ;) Mąż chyba przekonał się do porodu rodzinnego. Do tej pory delikatnie się bronił, ale teraz mnie zaskoczył i wczoraj powiedział, że chce być ze mną :) Strasznie mnie to uradowało :D
Po sympozjum wróciliśmy do domku, mała przekąska, spacerek z pieskiem i na piknik rodzinny organizowany przez moją Firmę. Niestety rozlało się :/ zmokliśmy jak kury, więc skończyło się tylko na zjedzeniu czegoś, posiedzeniu chwileczkę, zahaczeniu po popcorn i watę cukrową :D I jak to pech chciał jak odjeżdżaliśmy zaczęło się przejaśniać. Ale my już musieliśmy zaraz być w innym miejscu.
Wróciliśmy do domku wysuszyliśmy, przebraliśmy się w coś bardziej eleganckiego i powędrowaliśmy na imprezkę urodzinową mojego Kochanego Chrześniaka... Rany... Bąbel ma już 3 lata... Nie do wiary jak to leci :D
Imprezka się udała, prezenty wybitnie przypadły Małemu do gustu :) Ileż musieliśmy Go błagać by przyszedł zdmuchnąć świeczki (mimo iż cały dzień gadał o torcie i świeczkach), ale jakimś cudem udało się. Zdmuchnął je 3 razy i pobiegł do zabawek :P
Niedziela to msza, zakupy bo jak się okazało lodówka zaświeciła nam pustkami :P Zrobiliśmy obiad, nad którym tak się rozpływałam... Wyszło nam arcydzieło smakowe, a niby nic takiego :D
Potem chwyciła nas drzemka ;) Od wczoraj mamy dwa psiaki bo rodzice wypuścili się na Cypr i podrzucili nam swoje Dziecko :P
No i tak mija nam czas.
A teraz siedzę sobie w domku, psiaki opalają się na balkonie... No nic idę wyczyścić łazienkę bo coś ostatnio ją troszeczkę zaniedbałam :P
Ściskam Was mocno :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Weekend

Weekend upłynął bardzo miło, ciepło i owocowo ;) Choć bez stresów się nie obyło...
Wybraliśmy się do teściów - od nas to jest jakieś 170 km - ale żeby było śmieszniej i bardziej stresująco Mąż jechał maluszkiem, a ja naszym autem.
Nie powiem troszkę się bałam jechać sama w taką trasę w ciąży. Ale jechałam dzielnie za Mężem, nie więcej niż 80 km/h (bo Pierdzikółko i tak więcej nie dało rady :P ) I na szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi.
Psina się wybiegała i mega ukurzyła :P  Ja najadłam się poziomek, truskawek i czereśni jak natura dała :D Złapałam też troszkę słońca. Mężu zaś wymienił olej w naszej bryce i obejrzał maluszka z każdej strony. Zostawiliśmy go jego bratu by coś tam w nim popukał, poprawił co trza, byśmy mogli bezpiecznie nim jeździć.
Porobiliśmy też parę zdjęć na pamiątkę połowy ciąży :P

Nie wiem czemu buciki nie chcą się obrócić... Mimo iż oryginalnie w kompie mam tak jak trzeba :(

Wróciliśmy już razem jedną furą :) Zaraz po wejściu do mieszkanka Psina poszła pod prysznic... Woda była czarniutka, a Sunia "przeszczęśliwa" :P Ale teraz jest za to taka mięciutka i fajna w dotyku.
Mężu planuje zrobić wino truskawkowe... Ojjj pychota :D Mamy już wszystkie sprzęty tylko drożdży nam brak... Ale przebieram nóżkami jak będę mogła już je chociaż delikatnie języczkiem skosztować :D
Mała fika jak szalona, a ja kocham ją coraz mocniej :)
Dziś nad ranem zagościła u nas burza. Ohhh jak ja uwielbiam burze, ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że powietrze jest lżejsze i przyjemniejsze...

No nic, zbieram się do mojej gin. Dziś wizyta kontrolna.
Ściskam :)

czwartek, 11 czerwca 2015

Czerwiec nas rozpieszca

Ohhh jaki piękny ten czerwiec, zwłaszcza po tym humorzastym maju :)
Balkon nam pięknieje... Kupiłam w Jysku lampioniki takie oto: (Biały i Różowy - pasują do skrzynek ;) )
Przybyły Nam truskawki i poziomki ;) (mniam, mniam :D )
Ostatnie wesele było najlepsze. Wyszaleliśmy, wybawiliśmy... W domku byliśmy po czwartej :) Humorek mi dopisywał, towarzystwo było zacne :) Zdjęć napstrykaliśmy sporo...
Maleństwo rusza się jak szalone... Ale na weselu wyjątkowo grzecznie się zachowywało :D Choć koleżanka chciała koniecznie poczuć ruchy... a tu psikus... nie i koniec :P
Póki co jeśli chodzi o wyprawkę to kupiłam dwa ciuszki... Jakoś jeszcze nie mogę się oswoić z tym, że będę miała dziecko ;) Brzuszek zaczął mi nagle rosnąć... szok...
Szpital wybrałam już po tym jak leżałam z poprzednią "ciążą" :( Mamy zamiar jeszcze pójść tam na dzień otwarty i zapisać się do szkoły rodzenia. Nie zaszkodzi, a może mi pomóc :)
Z Mamusią mam w planach popatrzeć za jakimiś wózkami... Niestety mój wymarzony wózek kosztuje majątek, więc muszę się jakoś przestawić :P
Takie cudo kosztuje 4 tys i więcej :( A szkoda :(
W sumie notka miała być o czym innym, ale wyszło jak wyszło :)
Ściskam i całuję :) w ten ciepły czerwcowy dzień :)

piątek, 5 czerwca 2015

Końcówka urlopu

Niestety urlop Męża dobiega końca :( a szkoda, bo cudownie było Go mieć przy sobie dzień i noc...
Zeszły tydzień spędziliśmy u Teściów, ale pogoda nie dopisała, więc szybko się zmyliśmy. Zarejestrowaliśmy Malucha i troszkę odpoczęliśmy. W sobotę wesele. Pobawiliśmy się troszkę. W domku byliśmy po trzeciej ;)
W poniedziałek odczulanie Męża, we wtorek badanie USG połówkowe, chwilkę posiedziałam z Małym i pojechaliśmy do mojej cioci na relax. Troszkę odpoczęliśmy, pozwiedzaliśmy i dziś do domku. Pogoda nam dopisała, więc wypad udał się w 100 % :D
Jestem zadowolona.
Ohhh tak cudownie jest być znów w domu :) Jednak wszędzie dobrze, ale w domku najlepiej (zwłaszcza jak się jest w ciąży ;) )
A jeśli chodzi o Maleństwo to znamy już płeć na 100% i potwierdziła się ta z pierwszej wizyty... ulżyło nam bo już przywykliśmy do poprzedniego werdyktu :) No i imię już wybrane. Tzn Mąż wybrał, ja miałam wybrane dla płci przeciwnej ;) Ale zaakceptowałam Jego wybór i już się z nim oswoiłam. A ponieważ Maleństwo pięknie rozkraczyło nóżki mamy pewność, że płeć się nie zmieni :D
W ogóle badanie było przeurocze ;) Maleństwo siedziało po turecku, chowało rączki za główkę, ziewało, a na koniec założyło nóżki nad głowę :) Akrobacje pierwsza klasa :P Ale mięśnie ćwiczy namiętnie, bo wciąż czuje ruchy :) A stopa ma rozmiar 27 mm :P taki Olbrzym nam rośnie ;)
Jutro kolejne wesele, ale nie wiem czy wytrzymam tak długo jak ostatnio... Zwłaszcza, że to ja wracam po weselach autem, bo jestem TA niepijąca ;)
Ogólnie wszystko jest cudownie, powoli zaczniemy szykować wyprawkę. No i jeszcze czeka nas przemalowanie pokoju, chcę by był troszkę jaśniejszy... Kolory mam już mniej więcej ułożone, ale uzgodnię to jeszcze z pewną Panią - Paulinko szykuj się na moje pytania :D

Pozdrawiam Was i ściskam ;)