.

.

wtorek, 29 listopada 2016

Listopad i zaraz święta

Kurcze... Mało pisze, Wy prawie do mnie nie zaglądacie... wcale się nie dziwię.
Ale czas pędzi jak oszalały. A ja kocham mocniej i mocniej.
Nie wierzę w to, że to już 13 miesięcy za nami.
Ten rok był przełomowy. To nie tylko narodziny mojego dziecka, ale i narodziny nowej mnie. Uczyłam się jakby życia od początku. Coś niesamowitego.
Mam tak wiele myśli, pięknych myśli, a nie potrafię przelać ich na papier, nawet ten wirtualny...
Tak długo nie byłam gotowa na dziecko, a przynajmniej tak myślałam... a teraz wiem, ze byłam gotowa całe dorosłe życie... tylko się bałam, nie wiedzieć czemu.
Macierzyństwo to coś najpiękniejszego co mogło mi się przytrafić. I prawda jest taka, że stałam się taką "mamuśka". Mega troskliwą, wpatrzoną w swoje dziecko. Mogącą nie spać po wiele godzin, mogę mieć lekki sen jak trzeba i reagować na najdrobniejsze stęknięcie...
I nawet teraz musze kończyć, bo moje życie właśnie budzi się ze snu...
Lecę... może uda mi się częściej pisać o tym cudownym darze, który podarował mi los (i mój Mąż :P )