.

.

poniedziałek, 12 października 2015

Śnieg i październik

OK! Obudziłam się i otworzyłam oczy - tak szeroko, że aż zabolało.... WTF ŚNIEG!!! I to nie troszeczkę, ale mnóstwo!
A ja?! Buty zimowe w piwnicy, w żadną kurtkę się nie dopnę... no po co kupować i wydawać kasę na coś co ponoszę (góra) 2 tygodnie. Jedyny ciepły ciuch, w który się dopinam to bluza Męża. Taka cieplutka, włochata od środka, zwana przeze mnie "miśkiem".
Poczłapałam na spacer z Sunią i do piekarni. No cóż, na nogi ubrałam to co mam  - czyli adidasy... Tia... Ze dwa razy po drodze bym się wyrżnęła (serce miałam w gardle i brzuch się spinał :/ ). Buty oczywiście przemokły. A Sunia jak zawsze miała ochotę wąchać każde ździebełko trawy pod tym śniegiem... wrrr Ręce zmarzły, wiatr świrował śniegiem w około, a ja chciałam jak najszybciej być w domu. No masakra jakaś :/ Liczyłam na polską złotą jesień a tu ... no cóż... Troszkę daleko nam do niej.
Ze względu na pogodę na zakupy nie pójdę. Bunt. No to się wprosiłam na obiadek do Rodziców :D A co! ;)

Z dobrych wieści - łóżeczko jest już z nami i jest złożone. Nie powiem miałam mały przebój z tym łóżeczkiem. Nie chcę opisywać koszmaru jaki przeżyłam po jego złożeniu. W każdym razie sztab kryzysowy był zebrany i zostałam postawiona do pionu. Dzięki Bogu za taką rodzinę. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Kocham ich i doceniam pomoc na jaką mogę liczyć. A sypialnia wciąż się zmienia i przechodzi małe metamorfozy.
Od zeszłej niedzieli minął tydzień, a ja już tęsknie za pewną osobą. Mogłabym ją widywać codziennie, ale niestety nie jest mi to dane. Ale dzięki wynalazkom ludzkości mamy kontakt internetowy i jest to coś co ratuje mnie każdego dnia :) Bo uwielbiam tą relację, która się między nami nawiązała :) Coś niesamowitego jeśli o mnie chodzi.

Stres przedporodowy narasta. Serio... chyba zaczynam świrować... No bo kurcze... zostało mi zaledwie dwa tygodnie do terminu. Oj! A ja nie jestem pewna czy chcę się pozbywać Małej z brzucha :P

P.S. A chwaliłam się, że znalazłam kartę kredytową na chodniku i udało mi się znaleźć właścicielkę... Zadzwoniłam na infolinię i poinformowałam miłą panią, że ją znalazłam ;) Co prawda miałam duszę na ramieniu czy przypadkiem ktoś tej Pani nie okradł i np nie wyrzucił karty... Ale uff na szczęście wszystko było okej. Ehhh ci studenci... Gdzie oni mają głowę...


10 komentarzy:

  1. no tak...dwa lata bez śniegu to w tym roku dowali potrójnie. Lepiej wyciągnij kozaczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co to muszę chodzić w najszerszych butach jakie mam. Niestety woda zaczyna mnie rozpulchniać :P

      Usuń
  2. A u mnie śniegu nie ma,może się zaplącze, chciałabym:) Wiesz,że ja ciepłego płaszcza nie wyniosłam od kwietnia do piwnicznej szafy? Cały czas dzielnie czekał:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz u nas na południu już zawitał... Pewnie zaraz i na północ dotrze :) Ja i tak się nie dopnę póki co w nic zimowego :) Ehhh brzuchol mam jak piłka lekarska albo i większy :P

      Usuń
  3. Po pierwsze - marsz pod koc się wygrzewać! Najwyżej wystaw Herę przez balkon - niech sika na sąsiadów, których nie lubisz ;P
    Po drugie - jest dobrze, ważne że Mała będzie miała gdzie spać ;)
    Po trzecie - w końcu anioły są wokół nas :)
    Po czwarte - nie świruj! tzn. świruj, ale w pozytywnym sensie, każda przyszła mama ma nerwówkę przed Wielkim Dniem :)
    Po piąte - jaki z Ciebie dobry człowiek, możesz być mamą :P hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Ochh śnieg, chciałabym móc go już zobaczyć.. ;-) Od kilku lat mamy taką słabą tę zimę, niech teraz da czadu..
    Tak na marginesie, szczęśliwego rozwiązania kochana! ;-)
    www.sercabiciem.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że u mnie śniegu jeszcze nie było, bo uważam, że na niego będzie jeszcze czas. Nawet nie nacieszyłam się jesienią... ;)
    O jak dobrze, że łóżeczko już jest z Wami, teraz tylko czekać na śliczności aż wyjdzie z brzuszka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra była z tym śniegiem... ale już po ;) i przed ale później to już będziesz się zapinać:)
    Stresu nie zazdroszczę, pamiętam swój.... ;) masakra
    Fajnie, że łóżeczko już macie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj muelusmy z Antkiem hiperszczescie, że w zeszłym roku był piękny październik i listopad. Z8ma w mieście powinna istnieć tylko na święta!

    Twój stres przedporodowy to zupełna normalka;) zazdroszczę Ci tego oczekiwania!

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja również zazdroszczę ;) Wszak to był tak cudny czas... chciałabym go jeszcze raz przeżyć :)
    I pomyśleć, że lada chwila ta mała Istotka będzie z Wami. Przekonasz się na własnej skórze jakie to cudowne uczucie i przeogromne szczęście! :)
    Do nas na szczęście jeszcze zima nie dotarła :D

    OdpowiedzUsuń