.

.

sobota, 7 listopada 2015

Nasz Listopad

Nowy miesiąc to nowe wyzwania. Nie powiem, powoli padam już na pyszczek. Niestety, póki co od wyjścia ze szpitala jestem sama i radzić sobie muszę też sama. Kochany Mąż MUSI pracować, bo wnet mają audyt i urlopu nie dostał. W szpitalu prawie w ogóle nie spałam, niestety łóżka szpitalne mi kompletnie nie służyły. A poza tym byłam wyczulona na każde jęknięcie mojej Małej Kruszynki, więc sen jeśli przyszedł to był tak leciutki, że hej! A po powrocie do domu jeszcze jakoś nie zdążyłam odespać tych straconych godzin.
Poród przebiegł idealnie. Nie mogę narzekać na nic. Położna - złota kobieta, najlepsza jaką mogłam wybrać. To prawda, że dobra położna to połowa sukcesu dobrego porodu. Choć na początku miałam problemy z parciem, w końcu załapałam i poszło :) Oczywiście bez znieczulenia się nie obyło, ale ja wiedziałam, że mam niski próg bólu i może być ciężko. A anestezjolog to najlepszy jaki mógł się trafić ;) Człowiek legenda, a poza tym tak pozytywny i ciepły człowiek, że żal że nie ma takich ludzi/lekarzy więcej...
Powiem tylko tyle, że wody odeszły po 7 rano, a Maleństwo było na świecie o 17:35 :) Sam poród trwał godzinę 20 min :) szczegółami nie będę zamęczać. Bo i po co... I tak pewnie Was to nie interesuje :P
Mała jest cudna. Co prawda mamy małe problemy i powoli wychodzimy z nich. Kosztowało i kosztuje mnie to troszkę nerwów, ale idzie ku lepszemu. Troszkę łez się polało, ale to nic. Zwalam to na hormony, który jeszcze buzują w moim organizmie... Pokochałam tą Kruszynkę całym moim sercem... nie wiedziałam, że takie uczucia istnieją :) Coś magicznego...
Mąż także zakochany i wpatrzony w te maleńkie, niebieskie, z każdym dniem coraz bardziej bystre oczka :)
Wizyty położnej środowiskowej mi też wiele dały. Moja położna od porodu też mnie odwiedziła i dała kilka cennych wskazówek.
Oprócz tego mamy też zaliczoną (nawet dzisiaj) sesję noworodkową. Muszę przyznać, że niezła modelka z tej naszej Córy ;) Pani była zachwycona i sama sobie życzyła więcej takich dzieci do sesji, a Mamie rosły skrzydła słuchając jak Pani Ania zachwyca się jej Cudem :P
No nic Kochane muszę zmykać bo właśnie Dziecię się przebudziło i woła o papu :P

5 komentarzy:

  1. Życzę Ci dużo przespanych nocy :) I jak najwięcej chwil zachwytu nad córką:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję :) i samych cudownych chwil ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O takich początkach macierzyństwa to można czytać i czytać... :)
    Trudy zawsze jakieś są, ale z energią i miłością szybko je się przezwycięża, by móc się już tylko cieszyć - nie raz z łezką w oku ze wzruszenia :`)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieco spóźnione gratulacje! Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za kilka miesięcy jakoś sobie wszystko poukladacie z dzieckiem i nie będziesz już taka zmeczona :) swoje trzeba przejść, ale to sama przyjemność :) też miałam znieczulenie i byłam bardzo wdzięczna za nie. Wcześniej dostałam opieprz, że się wydzieram.. Anestezjolog też był super, po znieczuleniu w ogole było już wszystko super :P

    OdpowiedzUsuń